Tej nocy niebo rozświetlało milion migoczących punkcików.Powietrze było chłodne i rześkie,lekki wiaterek poruszał gałęziami drzew.Na balkonie oparty o barierkę stał mężczyzna w krótkich blond włosach.Uśmiechnął się wspominając ostatnie lata,które przeplatały te złe i te dobre chwile.Nigdy,przenigdy nie pomyślałby że los wystawi go na taką próbę.Wiele razy narażał się na niebezpieczeństwo,cienka linia oddzielała jego życie od śmierci ale było warto.I pomimo tych złych momentów niczego by nie zmienił,gdyż te zdarzenia go ukształtowały.A raczej sprawca tych zdarzeń.Oczywiście po powrocie z Afganistanu mógł zaszyć się w jakimś małym mieszkaniu,pracować w pobliskiej przychodni albo po prostu wrócić do rodziców,ale był człowiekiem ambitnym.A widząc ile zła i śmierci jest na tym świecie,postanowił z nim walczyć.Nagle poczuł obejmujące go ramiona i krótki całus w policzek.
-Jest zimno,wejdź do środka-szepnął mężczyzna o szafirowych oczach wtulając się w szyję partnera.
-Jeszcze chwila,taki piękny widok.
-Prawda-zamyślił się ciemnowłosy po chwili dodając:Tak jak wtedy...
Blondyn odwrócił się by spojrzeć na (byłego) przyjaciela.Ogarnął czarne włosy z jego czoła,delikatnie wodząc palcami po poliku.Mężczyzna pod wpływem pieszczoty lekko westchnął.Po ciężkim dniu pracy taka niewinna rzecz stawiał go na nogi.Pozwalała zamknąć pałac pamięci a wypełniała go miłością jaką czuł do Johna.Nie potrafił tego zdefiniować.Gdy ktoś pytał go co sądzi o miłości za każdym razem odpowiadał jednym słowem:John.Bo to właśnie on uratował go gdy upadał,to on wyciągnął rękę i nie pozwolił spaść.To on był przyczyną wszystkich zmian w jego dotychczasowym życiu.Nie sądził,że tak bardzo można kochać.Na widok Watsona serce przyspieszało,myśli zwalniały a nogi kierowały w jego stronę.Było to tak naturalne,że Sherlock nie zastanawiał się ani chwilę.Po prostu płynął.
-Dzwonił Mycroft, pytał czy na pewno jesteś czysty-powiedział John przyciskając czoło do czoła Holmesa-odpowiedziałem,że tak,bo jesteś,prawda?
-Oczywiście.
-To dobrze,koniec z tym świństwem-rzekł chcąc pocałować mężczyznę.Zatrzymał go palec na jego ustach.
-Nie do końca...-zaczął jąkając się.
-Słucham!!??!! Matko,powiedz że to nie prawda.Co brałeś??!!Od czego się tym razem uzależniłeś??!!-krzyczał John machając rękami na wszystkie strony.Sherlock tylko lekko się uśmiechnął,oczy mu zabłysły,chwycił twarz Watsona i wyszeptał tuż przy jego ustach.
-Od ciebie.
John słysząc to zaśmiał się i dosłownie rzucił na partnera nie pozwalając mu odetchnąć przez całą noc.
Jakie to słodkie!!! *---* <33
OdpowiedzUsuńSłodko, romantycznie i uroczo... Na prawdę bardzo przyjemnie się czyta. Uwielbiam tą niesamowitą lekkość i płynność w Twoich opowiadaniach. Czekam na kontynuację!
OdpowiedzUsuńOoo, jaki romantyczny Sherlock <3
OdpowiedzUsuńOoo, jaki romantyczny Sherlock <3
OdpowiedzUsuńOj będzie bardzo romantyczny.Szczególnie,że w tym opowiadaniu są młodzi(wygląd z Sherlock Pilot) i hormony buzują <3
Usuń